Sposób na tanie doładowanie

Ostatnio odkryłem bardzo ciekawą stronę, którą po prostu muszę się z wami podzielić. Wstyd by mi było, gdybym trzymał ją tylko dla siebie, a jest na tyle przydatna, że zaiste zasługuje na osobny wpis tylko sobie poświęcony.
Skończmy jednak z tym przydługim wstępem i przejdźmy do sedna. Najwyższy czas uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć o co tu tak właściwie chodzi – chociaż zapewne tytuł zdążył już przynajmniej coniektórych z was naprowadzić na właściwy trop, a mianowicie na stronę TopUP.center. W końcu nie jestem aż tak naiwny, żeby sądzić, że tylko ja trafiłem na ich stronę, biorąc pod uwagę fakt, że na dzień dzisiejszy mają – nie bagatela! – prawie 900 fanów na Facebooku. Mimo że, z tego co się orientuję, ruszyli wcale nie tak dawno.
Nowość na polskim rynku
Co więc kryje się za tym sukcesem? Oczywiście oferta, której brakowało na polskim rynku, ale nie tylko. W naturze większości ludzi, no dobrze, przynajmniej w mojej naturze, nie uogólniajmy zbytnio, leży skłonność do może nie od razu oszczędzania, ale już na pewno do szukania okazji i wynajdywania sposobów na to, żeby taniej za coś zapłacić.
Przyznajcie, w momencie w którym przeczytaliście słowa “okazja” i “taniej”, mocniej zabiło wam serce. Nie ma czego się wstydzić. No dobrze, ale o co w tym wszystkim chodzi? I co jest takiego wyjątkowego w ofercie TopUP.center?
Tanie doładowanie? Oczywiście, że przez Internet!
Kupując doładowanie telefonu za pośrednictwem tego portalu, mamy dwie możliwości. Albo możemy zintegrować zakładane konto z profilem na Facebooku, albo korzystać z serwisu w tradycyjny sposób. To drugie rozwiązanie nie daje nam niczego wyjątkowego, to pierwsze – wręcz przeciwnie!
Jako przykład weźmiemy doładowania w sieci, w której sam korzystam, a więc klik i oto mamy doładowania w Orange. I cóż to ukazuje się naszym oczom strudzonego, internetowego wędrowca? Tak, dobrze myślicie: obniżki, okazje, promocje! A konkretniej: wybierając doładowanie o wartości 5 złotych zapłacimy (po wspomnianej już integracji z Facebookiem) 4 złote i 80 groszy. Nie wygląda specjalnie szałowo na pierwszy rzut oka? Ujmę więc to ciut inaczej: płacimy mniej o 4 proc. Dalej nie jesteście pod wrażeniem? Bez obaw, nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Niech przemówi w moim imieniu fakt, że za doładowanie o wartości 230 złotych zapłacimy złotych… 170. A przeliczając na tak uwielbiane przeze mnie procenty – o ponad 21 proc. mniej.
Taka oszczędność brzmi już dużo lepiej, czyż nie? Jeśli o mnie chodzi, brzmi genialnie.